czwartek, 31 marca 2011

Ofiara losu

Przeczytałam mnóstwo książek, w tym książek obcojęzycznych.
Z jednej takiej angielskiej- kryminału w dodatku- zapamiętałam sobie pierwsze zdanie:
"Most accidents happen at home."
No to jestem żywym przykładem. W moim przypadku było to na podwórku u sąsiada.
Tego bez płotu.
Przez drzwi balkonowe wyszła sąsiadka i się do mnie odezwała.
Między jej nogami wybiegł pudel.
Na parapecie leżały dwa koty.
Na drodze pełno piachu i żwiru po zimie, powierzchnia mało stabilna, krótko mówiąc.
Jedną ręką grzebałam w kieszeni, czegoś tam szukając.
W drugiej ręce miałam torpedę.
Torpeda znienacka postanowiła przywitać z bliska wszystkich wyżej wymienionych i szarpnęła w ich kierunku. Poleciałam siłą bezwładu. A na drodze stało drzewo.
Chyba przestanę lubić orzechy.
Dobrze, że istnieją kosmetyki korygujące :)

środa, 30 marca 2011

Na szkle malowane

Tego jeszcze nie było! A wszystko za sprawą prywatnych warsztatów artystycznych, jakie regularnie zaczęłyśmy sobie organizować z koleżankami, które pozazdrościły tego pierwszego, który już tu opisywałam.
W rezultacie odbyły się już trzy spotkania- pierwsze broszkowo-szydełkowe, drugie poświęcone ozdabianiu desek kuchennych, które potem zresztą zostały wystawione na kiermaszu w zbożnym celu zbierania funduszy na budowę hospicjum- i nawet nie posiadam jednej smętnej fotki mego dzieła.
W ostatnią niedzielę tematem było malowanie na szkle (w przerwach związanych ze schnięciem poszczególnych etapów dzieł szydełkowanie!). A najlepszy w tym wszystkim jest nie efekt końcowy, ale miło spędzony czas- pogaduszki, ploteczki, poczucie odprężenia...
Oj, brakuje mi tego ostatnio- mnóstwo spraw na głowie, rozgrzebane małe projekty do skończenia na już, dwa duże rozpoczęte- jeden terminowy, na szczęście termin dość odległy, drugi "mój", więc niby może poczekać, ale by się chciało szybciej...
A jeszcze boleeesssna zmiana czasu.
Ale co tam! Dziś wreszcie cudna wiosna i grzejące słoneczko. W dodatku dotarła przesyłka z zagrodową alpaką i merynoskiem- od samego patrzenia robi się człowiekowi lepiej! To zmykam do konkretów, pozostawiając Was z wiosennym nastrojem i jesiennym widokiem- tym na obrazku :)

czwartek, 24 marca 2011

Wyprawa nad morze

Wyprawa oczywiście symboliczna, inspirowana zakończeniem kolejnego szala o wdzięcznej nazwie Seascape: I jeśli o moje wrażenie idzie, to na nazwie cała wdzięczność się kończy, przynajmniej jeśli chodzi o wykonywanie. Zmęczył mnie ten wzór straszliwie, głównie słabą powtarzalnością, co spowodowało, że nie dało się robić z pamięci.
No dobra, efekt końcowy jest całkiem wdzięczny i przyjemny, ale mimo wszystko cieszę się ,że mi z oczu zniknie, jak powędruje do nowego właściciela.
Za tworzywo posłużyła zagrodowa Alpaca lace w kolorze czerwone wino/fuksja. Na gotowej robótce nabiera pełni piękności, kolor delikatnie połyskuje różnymi odcieniami, tak zresztą jak to zostało ujęte w opisie. Mimo że kolory generalnie nie "moje", to nawet byłabym się w stanie na nie skusić. Zeszło mi ciut więcej niż 5 deko (a w 5 deko podobnież jest 400metrów), na drutach nr 3. Po zblokowaniu szal ma wymiary ok 27 /140 cm. W porównaniu z poprzednimi- maleństwo.

A propos Zagrody- wlazłam tam znowu i... zdefraudowałam swoje własne piniondze... Ale za to jakie piękności do mnie przylecą!

środa, 23 marca 2011

Dla lubiących czytać

Od jakiegoś czasu polowałam na "wędrującą książkę" i wreszcie- u Bulmy- szczęście się do mnie uśmiechnęło, o czym już zresztą wspominałam. Wczoraj Edward Tullan dotarł w moje progi, w dodatku w towarzystwie z cyklu "rozpieszczacze". Dostałam przepiękną szkatułkę, w której już zamieszkały moje kolczyki (a nie dalej jak w zeszłym tygodniu myślałam sobie, że coś by się na nie przydało!) oraz słodkości i ulubioną-tak, ulubioną!- zieloną herbatę.
Skąd ta Bulma wiedziała, co lubię i o czym marzę? Chyba szpiegów ma jakichś albo co!
Tak więc za chwilę zasiądę z kubkiem pachnącej herbaty i słodką przegryzką, by spędzić wieczór w miłym towarzystwie Edwarda T.
Zgodnie z zasadami wędrującej książki ogłaszam też
CANDY nr 13
A oto zasady:
1) proszę zostawić komentarz pod tym postem do 03. kwietnia 2011 (losowanie 04. kwietnia)
2) umieścić informację o zabawie wraz z podlinkowanym zdjęciem na swoim blogu (w zabawie biorą udział tylko osoby posiadające blog)
3) czekać na losowanie, a potem na przesyłkę
4) przeczytać książkę w ciągu 10 dni
5) zorganizować u siebie następne "candy" (nr 14) na takich samych zasadach
6) wpisać się do książki
7) dodać do książki jakąś niespodziankę dla zwycięzcy ;)

Serdecznie zapraszam!

wtorek, 22 marca 2011

"By żądz moc móc zmóc..."

Kiedy jesienią dopadło mnie szal-eństwo, dopadło mnie również maniactwo książkowe i nieopanowane pragnienie posiadania w swojej biblioteczce odpowiedniej literatury fachowej. Żądza została nieco ukojona nabyciem "Knitted Lace of Estonia", ale po jakimś czasie obudziła się na nowo i spokoju nie dawała.
Co by tu?...
W końcu z niejaką nieśmiałością zagadnęłam jednego Dobrego Człowieka, pomieszkującego w państwie, którego istnienie według pani z poczty jest mocno wątpliwe, czy by drogą kupna i wysyłki nie przyczynił się do spełnienia moich marzeń. A owszem, zgodził się, mało tego, jeszcze okrzyczał, czemu żywię wątpliwości, przecież wystarczy powiedzieć...
Dwa dni później wiedziałam już, że książki SĄ.
A wczoraj- ta dam!- trafiły do mnie:Mało tego, zostały mi wręczone jako prezent!

Znaczy się przyjdzie mi odpracować w naturze.

Pierwszy krok już poczyniłam- jako że D.Cz. został właśnie Rodzicem Chrzestnym, dostał do wręczenia serduszko z wyszytą metryczką Malucha:Podwójnie pierwszorazowe, gdyż ani wcześniej nie wyszywałam, ani nie szyłam serduszka. Nie powiem, spodobało mi się to nowe wyzwanie.

sobota, 19 marca 2011

Kto buchnął kolory???

Zdjęcia robione w normalnym trybie, żadne tam czarno-białe zabawy :)

piątek, 18 marca 2011

Rozmaitości

Za oknem szaro i ponuro, a padający jeszcze przed chwilą deszcz właśnie zamienił się w deszcz ze śniegiem. Brrr!!! Nic, tylko usiąść z ciepłą herbatką, okładem z psa na nogach, dobrą książką albo robótką. Aż wierzyć się nie chce, że w ogródku pojawiły się dwa nieśmiałe pączki krokusów, a przebiśniegi prezentują się w pełnej krasie:
Aż się wierzyć nie chce, że na dziko wiosna atakuje zmysły intensywnością podbiału, a na lepiężniku biesiadują obudzone pszczoły:
To nie dzisiaj, moi drodzy, o nie! Tymczasem więc produkuję leniwie wiosenne kwiatki z organzy i delektuję się obfitością kolorów w doniczkach:
Z rzeczy innych: za przyczyną uśmiechu losu i przychylnej ręki Bulmy zostałam wylosowana jako zwyciężczyni książkowego candy, dzięki któremu zagości u mnie Edward Tullan. Spodziewajcie się zatem, że- zgodnie z zasadami zabawy- wkrótce zaproponuję mu dalszą podróż do kogoś z Was.

Po drugie Flydot zaprosiła mnie do zabawy "moje małe tajemnice"- a zatem coś, czego o mnie nie wiecie:
1. Zdecydowanie lepiej mnie ubierać, niż żywić.
2. Nie tykam surowych pomidorów, a najchętniej niczego, co choćby leżało w ich pobliżu.
3. Lubię nosić sukienki, nie tylko latem.
4. W chwilach zdenerwowania dla uspokojenia nerwów mnożę w pamięci duże liczby. Działa.
5.Moje pierwsze spotkanie z szydełkiem- w ramach obowiązkowych zajęć szkolnych- zakończyło się rzewnym płaczem, bo nie potrafiłam opanować słupków. To znaczy płacz nastąpił w domu, kiedy trzeba było zrobić próbkę do oceny. Zakończyło się wezwaniem na pomoc Cioci, która tępakowi pokazała skutecznie co i jak.
Nawiasem mówiąc w ramach tychże zajęć zdobywaliśmy umiejętności takie jak szycie, haft, robótki na drutach i szydełku, gotowanie czy bardziej egzotyczne: zrobienie skrobaka do ryb z deseczki i kapsli od butelek albo pudełeczka na cynę do lutowania z puszki po napojach. Samego lutowania też się uczyliśmy, ale wtedy młodociane adeptki tej sztuki posiadły umiejętność robienia słodkich oczu do kolegów z klasy, więc nasze prace były nie całkiem nasze :)

piątek, 11 marca 2011

Nowe szaty cesarza

Co miało do kogo dojść, to doszło, mogę więc pokazać- po części- co przygotowałam dla Terry, Kerry-Marty i Danusi, które tak dzielnie odpowiadały w moim mini-konkursie górskim. Powstały dla nich etui na komórkę, które można też wykorzystać np. jako opakowanie na paczkę chusteczek higienicznych. Brązowe i zielone zostały dla potrzeb zdjęcia wypchane taką właśnie zawartością, natomiast w niebieskim na chwilę zamieszkał mój osobisty telefon, którego kawałek wystaje na zewnątrz. Dekoracyjny kawałek.
Były jeszcze drobiazgi herbaciano wielkanocne-o tych drugich w swoim czasie będzie i tutaj.

czwartek, 10 marca 2011

Anioły do mnie wysyłaj...

Odebrałam dziś przesyłkę z Allegro. Zadomowiły się w niej takie oto piękności, pochodzące z Romantycznego Domu Miały być prezentem, ale...chyba im dobrze na mojej półeczce.

A Agnieszce-autorce mam ochotę zadedykować takie słowa:
Tylko anioły do mnie wysyłaj
piękne pierzaste i zadbane
Niech latają ponade mną
jak złotoskrzydłe motyle
Niech latają nade mną
niech mi cudne nuty grają
Wysyłaj do mnie anioły
niech mi w duszy śpiewają

Anioły do mnie wysyłaj
niech mi cudne nuty grają
Wysyłaj do mnie anioły
niech mi w duszy śpiewają

Tylko anioły do mnie wysyłaj

będę gotował im obiady

do przyjaciół zabiorę
po ścieżkach swoich oprowadzę
Anioły do mnie wysyłaj
piękne pierzaste i zadbane
Wysyłaj do mnie anioły
złotoskrzydłe piękności


Anioły do mnie wysyłaj
piękne pierzaste i zadbane
Wysyłaj do mnie anioły
złotoskrzydłe piękności


Anioły do mnie wysyłaj
zrób im kanapki na drogę
Wysyłaj do mnie anioły
anielskie piękności
Anioły do mnie wysyłaj
zrób im kanapki na drogę
Wysyłaj do mnie anioły
anielskie piękności.


Jak widać, anioły właśnie o siebie dbają, żeby prezentować się w pełnej krasie :)

środa, 9 marca 2011

Wymiankowych śliczności ciąg dalszy

Dziwna-a może i nie- sprawa, - zauważyłam ostatnio, że marzenia lubią się spełniać, trzeba tylko sobie zamarzyć. Ta prawda obowiązuje też w odniesieniu do Wymianki bardzo kobiecej, której finał miał miejsce wczoraj.
Ostatnio podpatrywałam sobie różne filcowe dzieła, śmiejące się do mnie żywymi kolorkami. Kiedy dotarła do mnie paczka od Weronki, znalazłam w niej same skarby w moich ulubionych zielonościach:

Serduszko (drugie z serii otrzymanych w wymiankach) to już niezły zaczątek kolekcji.
Wisior wzbudził zachwyt (i trochę zawiści) nie tylko mój, ale i pracowych koleżanek:
A ptaszek-breloczek, z gatunku tych, co to "jedną nóżkę mają bardziej" to miłość od pierwszego wejrzenia:

Były też słodkości, ale zostały baaardzo szybko skonsumowane, coby zdążyć przed postem.
Bardzo Ci, Weronko, dziękuję :)
Moja paczuszka poleciała do Marioli. Jej przygotowanie było trudnym zadaniem- jako że Adresatka nie prowadzi bloga i wiedziałam tylko, jakie są Jej ulubione kolory(pomarańczowy i czerwony). Popełniłam zatem szydełkowe etui na komórkę lub chusteczki i kwiatowy wisior w tychże odcieniach.

wtorek, 8 marca 2011

Tradycyjnie przyszło w piątek...

...ale Moteczek nałożyła embargo na pokazywanie aż do dziś. Oj, ciężko było się nie pochwalić!
Przyleciała do mnie wspaniała przesyłka, przygotowana przez Asię.
Po jej otwarciu miałam wrażenie, ze Asia chyba ma jakiegoś tajnego szpiega w moim bliskim otoczeniu, tak udało Jej się trafić w moje upodobania! Moja uwagę przykul śliczny krzyżykowy obrazek z zimowym widoczkiem- sama nie wyszywam (jeszcze ;)), wiec tym bardziej doceniam wszystkich, którzy to potrafią. były tez ręcznie malowane świeczniki- a w okresie jesienno-zimowym i każdym innym tez jestem wręcz uzależniona od dodatkowego ciepłego świecowego światła. Znalazła się i książka, i cale mnóstwo słodkości do jedzenia i picia, które oczywiście już zniknęły, nie wiadomo, gdzie :)
Moja paczuszka poleciała do Flydot. Zdecydowałam się umieścić w niej podkładeczki pod kubeczki i komplecik biżuteryjny- wszystko oczywiście w zimowych, zimnych odcieniach.Ciąg dalszy chwalenia się nastąpi wkrótce. Bardzo wkrótce!

Być kobietą...


Na razie tyle- energetycznie i radośnie, relacje wymiankowe wieczorem- mam nadzieję :)

PS. I jeszcze życzenia, które tak mi się spodobały, że postanowiłam się nimi z Wami podzielić:
Życzę Ci abyś odnalazła:
w ciszy swoje myśli i marzenia,
w bliskich Ci osobach siłę i piękno stworzenia,
w otaczającym świecie radość istnienia,
w kolorach, smakach i zapachach wielkość natchnienia,
a w sobie miłość.