wtorek, 29 lipca 2014

Do lata tak dłużył się czas...

Zwłaszcza w styczniowe i lutowe wieczory. Trzeba było jakoś je przywołać, zachęcić do przyjścia. Na przykład widokiem kwitnących fuksji:
.
W ramach zamykania starych projektów poczyniłam wreszcie ostatni krok.
Który polegał na tym, by haft wyprać i wyprasować oraz wręczyć osobie, dla której był przeznaczony. Wyjaśnienie tak na wypadek, gdyby ktoś jeszcze wątpił w moje patologiczne lenistwo :)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Jak kura pazurem

Bynajmniej nie idzie mi tu o charakter pisma. Raczej o grzebanie i rozgrzebanie. Pomiędzy wakacjowaniem a kolejnymi etapami remontu grzebię się straszliwie, nie mogąc dokonczyć zaczętych prac, a jest tego całkiem sporo: dwa swetry, dwa szale i cztery hafty w różnych stadiach rozwoju. Dobrze, że w przypadku niektórych wisi nade mną termin :) Dzięki temu udało mi się sfinalizować co następuje:
Dzieło na okoliczność ślubu, poniżej są jeszcze imiona i data.
Zmykam zebrać się w sobie i doprowadzić do finału kolejne złogi.