sobota, 30 sierpnia 2014

Sacrebleu!

"Sacrebleu!- zaklął szpetnie książę pan po francusku"
Ciekawa jestem, cz rozpoznajecie ten cytat?
Ja co prawda księciem panem ani nawet księżną nie jestem, ale dziergając poniższe cudo miałam nieprzepartą ochotę na używanie szpetnych słów. Po francusku oraz w każdym innym języku.
 Dlaczego? Ano dlatego, że jakoś nie polubiliśmy się ze wzorem- Genevieve Shawlette- który testowałam dla Maknety. Miałam permanentne zaćmienie, którego szczytem było w efekcie prucie prawie całej części z rzędami skróconymi, bo nie doczytałam, że co czwarty rząd jest żeberkowy i leciałam wszystko na gładko.
Efekt końcowy podoba mi się bardzo. Gdyby nie to zaćmienie i łączące się z nim negatywne emocje, zatrzymałabym szal dla siebie, ale jednak stanie się prezentem. Co z oczu, to z serca.
Wzór: Genevieve Shawlette- publikacja na dniach
włóczka: Silky Alpaca Lace, zużycie ok. 480 m
druty KP 3.5

wtorek, 12 sierpnia 2014

Czas testów

Miałam ostatnio przyjemność testowania nowego wzoru chusty- Adeline, autorstwa Marii Zilakou:
  
Chustę robiło mi się błyskawicznie, wzór jest dobrze rozpisany i prosty do odczytania i zapamiętania. Efekt koncowy owszem, owszem. Chyba strzelę powtórkę, tym bardziej, że chusta wczoraj wykonana dziś ma już nową właścicielkę :)
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       
Druty: KP 4,5
włóczka: Angora Ram, niecały motek.

sobota, 9 sierpnia 2014

Nadzieja ma kolor zielony

Pewnego lipcowego dnia zadzwonił telefon i moje plany poszły się paść. Z gulą w gardle chwyciłam za druty i pomyślałam, że to będzie moje lekarstwo na rozczarowanie. I że "remedium" to bardzo ładna nazwa dla powstającego sweterka. I że przynajmniej będę mieć trochę czasu na ulubione zajęcie. Ale gdzieś tak po pięciu rządkach przyszło mocne przekonanie, że przecież kiedy zamykają się drzwi, to otwiera się okno. I że przecież przede mną mnóstwo nowych możliwości. W ten sposób "remedium" zamieniło się w "nadzieję" w odcieniach zieleni:
 
 A morał z całej tej historii? No i nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bo gdyby plany wypaliły, wędrowałabym właśnie ekstremalnie po górach w okolicach Rabki i Kasinki. Co niekoniecznie byłoby przyjemne i bezpieczne, jak się okazuje.
 
Wzór: Airflow, autorstwa Lete
włóczka: Cascade Yarns, Heritage Silk Paints, 2 motki (kończyłam na oparach)
druty: KP 3,75, KP 3,5