niedziela, 25 marca 2012

Kurzy się

Daj kurze grzędę...
...a ona: -Wyżej siędę!

piątek, 23 marca 2012

Niespodzianka

Przychodzę ja wczoraj do domu, a tu na stoliku czekają dwie koperty. No owszem, jednej się spodziewałam- alpaka z Zagrody miała przylecieć*, ale druga? Nazwisko nadawcy z niczym mi się nie kojarzy, miejscowość tym bardziej...
Otwieram i widzę takie cudo:Olśniło mnie- toż to przesyłka od Mcdulki, w ramach zabawy "Podaj dalej"! Tymi broszkami zachwycałam się od chwili, gdy po raz pierwszy je zobaczyłam, no i proszę- mam!

Zgodnie z zasadami zabawy, teraz u mnie można zdobyć małe co nieco, a wygląda to tak:

1 - Musisz posiadać własny blog

2 - Pierwsze 3 osoby, które umieszczą pod tym wpisem komentarz, w którym zgłoszą chęć wzięcia udziału w zabawie, otrzymają ode mnie mały, robiony ręcznie upominek, który wyślę w ciągu 365 dni

3 - Ty organizujesz taką samą zabawę u siebie i dajesz szansę kolejnym trzem osobom, na prezent od ciebie.

4 - Każdy blogowicz może 3 razy uczestniczyć w tej zabawie.

*Dygresja: Alpaka owszem, przyleciała- w trzech kolorkach, a ja ciężko to przeżywam, bo dwa kolory były zamawiane dla moich koleżanek i teraz do nich powędrują...
Chyba jestem już głęboko uzależnionym włóczkoholikiem. Co widać po afrykańskich kwadratach. Miały służyć do pozbycia się starych zapasów, a tymczasem wygląda to tak, że wchodzę do ulubionej pasmanterii stacjonarnej, a tam stoi sobie koszyk z przecenami- a to kłębek niepełny, a to ostatni najostatniejszy i więcej nie będzie. No i co? Przecież głupich 3 złotych dla sierot nie pożałuję...

środa, 21 marca 2012

Buty dla szewca...

...czyli szal, który jest mój-ci-on, w komplecie do płomiennej czapeczki. Muszę jednakowoż wyznać, że po drodze obdarzałam go najrozmaitszymi epitetami i tytułami.
Jak na przykład: Never ever!Chociaż w zasadzie tytuł oryginalny czyli Ismene też jest dobry, bo kojarzy się z grecką tragedią, a doprawdy przedzieranie się przez wzór chwilami wywoływało łzy w oczach, dopóki nie opracowałam sobie metody zapamiętywania sekwencji oczek, z których nic się nie chciało powtarzać.W dodatku w onym wzorze w części zasadniczej była pomyłka, którą wykryłam dopiero w drugim powtórzeniu, przez co w jednym momencie wzór mi się ździebko rozjechał. Trudno, mój ci on, więc może sobie pozostać rozjechany. A już borderek to jedna wielka zagadka- na trzy sposoby usiłowałam robić, a i tak skończyło się na wielkiej improwizacji, bo za cho... za nic mi się ilość oczek w kolejnych rzędach nie chciała zgadzać. Dobrze, że to nie mój pierwszy szal, bo jeszcze bym powzięła podejrzenie, że za głupia do drutów jestem ;)Włóczka to wspomniana już cienizna estońska w wersji kolorystycznej "flame". Trochę gryzie, ale dla tych kolorów to może mnie gryźć ile chce. Do czapki się przyzwyczaiłam i już tego nie zauważam. Miałam jej jakieś 13 dkg, po czapce i szalu został mi jeszcze całkiem pokaźny kłębek.
Druty drewniane KP 3,5.

środa, 7 marca 2012

Ukryte talenty

Kiedy zaczęłam nosić ze sobą szydełko prawie wszędzie i w wolnych chwilach czynić kwadraty dal afrykańskich sierot, nagle okazało się, że wokół objawiają się ukryte talenty- kolejne osoby wyciągały zapasy włóczkowe i przypominały sobie zdobyte kiedyś umiejętności.
Efekt- stuknęła nam setka :)Gosiu, Izo, pani Aniu- dzięki!

poniedziałek, 5 marca 2012

Jak żywa!

Korzystając z niedzieli, wybrałam się krajoznawczo do sąsiedniej miejscowości, by podziwiać na żywo haftowaną replikę "Bitwy pod Grunwaldem". 8 milionów krzyżyków i 150 kilometrów zużytych nici robi wrażenie. Na plus organizatorom należy policzyć, że zadbali też o zorganizowanie krótkiej prelekcji, opowiadającej o powstaniu dzieła i prezentującej przedstawione na nim osoby. Zgromadzili też kolekcję haftów rozmaitych wykonanych lub przynajmniej posiadanych przez miejscowych.
A tu buźka Ulricha na dowód, że wyhaftowane:
Jeśli będzie w Waszej okolicy- gorąco polecam!