piątek, 11 kwietnia 2014

Efekt nieopanowanej żądzy

Kiedy nabrałam oczka na pierwszy,jednokolorowy Carabe, przy okazji naoglądałam się różnych zestawień kolorystycznych Riosika i opanowała mnie niepohamowana ochota na kolor Liquidambar. Na moje szczęście w Magic Loop akurat nie było go nastanie. Na moje nieszczęście natomiast zapodałam sobie powiadamiacz, który- na największe moje nieszczęście- już po kilku dniach doniósł o przybyciu motków.
W rezultacie mam Carabe numer dwa, w kolorze Sandbank & Liquidambar.

Pies mi się nie skurczył i nie poddał operacji plastycznej. To Burbon, który bywa u nas często w gościach i szaleje z Rudą. Ruda pozowania tym razem odmówiła.
 A dla uzupełnienia naludziowa wersja jedynki:

wtorek, 8 kwietnia 2014

Nowe szaty cesarza

Idąc tropem baśni Andersena, należałoby zacząć od stwierdzenia, że król jest nagi. No, może nie całkiem nagi, raczej w łachmanach. Cóż za król? Mój zestaw ulubionych drewnianych drutów Knit Pro, który mieszkał sobie w plastikowym pojemniku dołączonym do kompletu, którego jedyną zaletą było to, że zbierał druty i żyłki w jednym miejscu. Oraz przyprawiał mnie o dreszcz obrzydzenia, ilekroć nań patrzyłam. Już nawet zastanawiałam się, do kogo ewentualnie mogłabym uderzać z propozycją jakiejś prywatnej wymianki. 
Tymczasem wczoraj przyleciała do mnie przesyłka od Shelley, którą poznałam na Rav, a w niej... spełnienie moich marzeń:
 :
Wszystkie druty i żyłki natychmiast zmieniły miejsce pobytu:

 Teraz adekwatnym cytatem jest: "Cysorz to ma klawe życie..."
Drugi pojemniczek może mieć zastosowanie rozmaite: portfel, opakowanie na telefon itp. U mnie zamieszkają w nim szydełka.
.
Shelley, thank you for this wonderful gift :)