Żołędzie w ilości powalającej, to po pierwsze- czyżby zima miała być ostra?
Dziki zatem, ale do spotkania z nimi face to ryj wcale mi się nie spieszy.
A po drugie- ja na ten przykład znalazłam w czasie wczorajszego spaceru pół zdewastowanego koralikowego pokrowca (?) na fotel samochodowy.
Oczywiście nie opanowałam manii zbieraczej, przywlokłam toto do domu, rozwaliłam do reszty. W rezultacie mam wielką michę drewnianych koralików, w sam raz bazę pod szydełkowe osłonki.