niedziela, 24 lutego 2013

Fiu bździu

Fiu bździu czyli bolerko powstało jeszcze w zeszłym roku w ramach testu dla Oli-FasOli. Jednakowoż okazało się, że za chuda jestem do popełnionego modelu, więc stało się fantem w sylwestrowych grach hazardowych. By nie rzec- przedmiotem gorącego pożądania wszystkich zgromadzonych osób płci żenskiej o odpowiednich gabarytach. Sobie też zrobię. Kiedyś :)

Wzór: Vintage Bolero by FasOla, rozmiar M
Włóczka: Kid Royal
Druty: 4mm

piątek, 22 lutego 2013

Zmolestowana

Violet zmolestowała mnie kolejny raz w sprawie odpowiedzi, ą z powodu pewnej chusty czuję się poniekąd zobligowana, żeby dać się zmolestować :)

1.Który okres w swoim życiu uważasz za lepszy - obecny, czy czasy młodości.
A to nie jedno i to samo???
2. Jedna miłośc na całe zycie, czy też "każda miłośc jest pierwsza"?
Raz a dobrze.
3. Morze, czy góry - gdzie lubisz wyjeżdżać na wypoczynek?

Mimo wszystko- góry. Nad morzem, owszem, długie spacery pustą plażą o świcie
4. Domatorka czy globtroterka - czyli relaks we własnym ogrodzie czy podróże sprawiają Ci więcej radości.
Uwielbiam podróże. Zwłaszcza trochę ekstremalne. Ale potem cudownie jest odpocząć we własnych czterech kątach. No i w podróż nie da się zabrać milionapięćsetstudziewięćset włóczek na raz :)
5. Nowinki techniczne czy przywiązanie do tradycji - gonisz za gadżetami, masz najnowszego notebooka, jesteś przyssana do FB, czy też wystarcza Ci stary model komórki, sprawdzony wysłużony aparat fotograficzny i nie lubisz uczyć się obsługi coraz to nowszych programów komputerowych?
Wystarcza mi, jeśli posiadany przeze mnie sprzęt spełnia swoje funkcje, czyli telefon łączy, a aparat robi zdjęcia odpowiadającej mi jakości. Na FB noga moja nie postała.
6. Kawa na mieście z przyjaciółką czy spotkanie w domu przy ciachu i w fotelu?
Jedno i drugie w zależności od okoliczności.
7. Politykę omijasz z daleka, czy też lubisz wiedzieć, co w trawie piszczy?
A mamy dziś jakąś politykę? Bo mam wrażenie, że raczej koryto, z którego każdy chce się nachapać dla siebie... Natomiast owszem, lubię sobie poczytać o takiej bardziej historycznej Albo political fiction.
8. Powieść czy poezja - co lubisz bardziej czytać?
Powieść i to gruba.
9. Rock czy poezja śpiewana - czyli jaka jest Twoja ulubiona muzyka?
Itoito w zależności od nastroju.
10. Grzeczna i poukładana, czy szalona i nieprzewidywalna? Jaka jesteś?
Hmmm- grzeczna, owszem, ale na pewno nie poukładana, czasem szalona, nieprzewidywalna zwłaszcza dla samej siebie
 11. Praca na etacie, czy sama wolisz być sobie szefem?
Obawiam się, że przy moim patologicznym lenistwie bycie szefem sobie mogłoby się kiepsko skończyć.

Mam wrażenie, że ta kolejka łancuszka juz u wszystkich była, więc daruję sobie dalsze wyznaczanie.

czwartek, 21 lutego 2013

Zima nie odpuszcza...

 ...więc powstają kolejne szale (w zasadzie szale u mnie powstają niezależnie od pory roku). Tym razem powróciłam do jednego z moich ulubionych wzorów, czyli ziaren kukurydzy, natomiast nowością był surowiec, to jest Alpaka Dropsa
.
Którym to surowcem- po początkowych perturbacjach związanych z niezdecydowaniem co do numeru drutów i ilości początkowych oczek- w rezultacie- pomimo wyjątkowo pilnego zrobienia próbek zaczynałam szal 3 razy- jestem generalnie raczej zachwycona. Raz, że kolor piękny- granatowy, wibrujący delikatnie fioletem i gdzieniegdzie turkusem. Dwa-mięsistość gotowego wyrobu wyzwala we mnie potrzebę nieustannego miziania.Skoro o mizianiu mowa- jak widać niektórzy lubią się lansować i wcisną rudy łeb na oficjalne zdjęcia :)
Dane techniczne:
wielkość: ok 50cm x 190cm
druty KP 5,5

poniedziałek, 18 lutego 2013

A u mnie też kocio

Wczoraj-zgodnie z tematem przewodnim dnia (swoją drogą, czy ktoś wie, kiedy jest dzien psa?)powstało takie oto kocie monstrum: 
Monstrum oczywiśce ze względu na rozmiary, co mam nadzieję- obrazuje książka którą zwierzak dzierży pod pachą .
Jak już o książce mowa- D.Macomber, "Sklep na Blossom Street"- nabyłam ją na wyprzedaży w Weltbilcie i przeczytałam z najwyższą przyjemnością- jej akcja rozgrywa się w sklepiku z włóczką, a bohaterki to właścicielka owego przybytku rozkoszy i trzy uczestniczki kursu robienia na drutach; poszczególne rozdziały zaopatrzone są w motta-cytaty odnośnie robienia na drutach autorstwa- jak mniemam, zobaczywszy nazwisko Nancy Bush, tej od mojej kultowej "Knitted Lace od Estonia", osób realnie istniejących. Powieść posiada ciąg dalszy, który też sobie nabyłam i liczę, że sprawi mi podobną przyjemność.
Swoją drogą, od kiedy chwyciłam za druty i szydełko, lubię tropić książki- w sensie: powieści-w których dzierganie lub szydełkowanie urasta do roli jednego z głównych bohaterów. Do tej kategorii upolowałam jeszcze "Irlandzki sweter" Nicole R. Dickson, a z rodzimej twórczości- "Matkę wszystkich lalek" Moniki Szwai.Oczywiście najchętniej zobaczyłam w nich fotografie opisywanych udziergów :)
Jak już dostałam słowotoku, to jeszcze dodam, że na tej samej wyprzedaży upolowałam po złotówce za sztukę spory komplet kompletów do segregatora z kolekcji "Szydełko- moje hobby". 
Wracając do zwierza z tematu: kotek w planach miał być ...kotkiem (jedyne sprecyzowanie zamówienia brzmiało-"w kolorze różowym"), ale między zakupem włóczki (Rozetti First Class) a rozpoczęciem działan twórczych odwidziało mi się szydełko na rzecz drutów- że niby wyjdzie bardziej miękkie i przytulaśne. Posługiwałam się jako podpowiedzią schematem z książki "Przytulanki, zwierzątka, lalki" ,a raczej usiłowałam posługiwać, bo nie dość, że schemat kadłubka miał wymiary jakieś 3x7 cm, to jeszcze machnęli go w druku jakimś wypłowiałym szarym kolorkiem, bez podania liczby oczek początkowych. Nie chciało mi się latać po domu w poszukiwaniu lupy i mocno podejrzewam, że na szerokość trochę mu dodałam.W środek dostał podszewkę, by mu  flaki z poduszkowego nadzienia nie wyłaziły na wierzch.Wąsiki przyszyte tylko pod noskiem, sterczą przestrzennie.
Aż z ciekawości zajrzałam na nowo do źródła podpowiedzi- pozostałe schematy są podane w formie większej i czytelniejszej. Monstrum ma łapki krótsze od oryginału, ze względów oszczędnościowych (różnica kolorystyczna w dolnych odnóżach z tego samego powodu)- a i tak na uszka i ogonek musiałam napocząć dodatkowy motek.

sobota, 9 lutego 2013

Świntuszyłam...

...a oto i efekt:

:

wtorek, 5 lutego 2013

Kwiaty polskie- przylaszczka

Po zrobieniu pierwszego dwukolorowego Arroyo wiedziałam, że na pewno będą następne. To akurat połączenie kolorystyczne powstało z myślą o bardzo konkretnej osobie- i tu pojawił się problem, jaki kwiat przypisać takiej oto sztuce:
I wtedy mnie olśniło- niebieski (wyszedł trochę przekłamany-kiedyż, ach kiedyż doczekam się choćby jednego malutkiego słonecznego promyka???) w rzeczywistości przywołuje na myśl pierwsze wiosenne przylaszczki, a brązowa kora drzewna też mi się z takim widokiem kojarzy.

Tymczasem u mnie dziś deszczowo, wietrznie i ogólnie paskudnie pogodowo. W związku z tym robię sobie wagary od nauki, dla odmiany czytam normalną książkę ("Zima świata" Folletta) i bawię się małymi formami szydełkowymi, dochodząc do wniosku, że druty jednak bardziej mnie bawią.