sobota, 30 października 2010

..."znów wędrujemy ciepłym krajem
Malachitową łąką morza
Ptaki powrotne umierają
Wśród pomarańczy na bezdrożach"....

- śpiewa Grzegorz Turnau, co sobie przypomniałam, poczyniwszy w ramach eksperymentu moją pierwszą torebkę filcową, w Pracowni Kreatywności rzecz jasna. Torebka miała być taka sobie kolorowo-łąkowa, ale łąka wszystkim jakoś zaczęła się kojarzyć z rafą koralową (oprócz skojarzeń z wakacjami i latem, co było w zamyśle), więc jakoś tak mi się ten Turnau przypomniał. Co prawda moja łąka malachitowa nie bardzo, ale co tam.
A najbardziej dumna jestem z tego, że własnoręcznie wszyłam podszewkę, którą poprzednio własnoręcznie uszyłam przy pomocy liczącej sobie sporo lat singerki. Biorąc pod uwagę, że to moje pierwsze takie doświadczenie, to z dumy aż puchnę.

Korzystam też z faktu, że pogoda nas rozpieszcza, jesień w postaci mojej ulubionej, więc wędruję sobie tu i ówdzie po okolicy.




piątek, 22 października 2010

Na szybko

Moja przesyłka dotarła do Lucyny (Po nitce do kłębka), więc wrzucam fotki. Kiepskie, bo oczywiście o obfoceniu przypomniałam sobie dopiero głębokim wieczorem :)
A w paczuszce znalazły się: czerwone gwiazdki na choinkę albo do innej dekoracji
niebieskie rękawiczki z jednym palcem i obowiązkowo na sznureczku ;)
żółty kwiatek-broszka
...i oczywiście motylek, który powoli wyrasta do mojej produkcji firmowej

wtorek, 19 października 2010

Rozmaitości wszelakie

Będzie dziś kolorowo i zdjęciowo. Po pierwsze wczoraj czekała na mnie cudowna niespodzianka czyli przesyłka z kolorowej wymianki. Znalazłam w niej piękną czerwoną serwetkę, dzięki której w domu zapachniało już świętami, niebieską łapkę w kształcie foczki (jak tu używać takiego cuda??? Na razie leży w formie serwetki na parapecie :)) oraz łapkę żółciutką jak słońce która natychmiast zawisła przy piecu i już zdążyła uratować moje palce przed ciepłym garnkiem. Zostałam też rozpieszczona całym mnóstwem rozmaitych słodkości. Wszystko to zawdzięczam Basi- Maurycjuszowi którą możecie odwiedzić tutaj.

Dziękuję, Basiu, za tę wspaniałą niespodziankę :) Moja przesyłeczka wędruje na razie przez Polskę. Mam nadzieję, że nie nadużyję cierpliwości adresatki i wkrótce dotrze do celu.




Tymczasem u mnie rozpoczął się sezon powolnych przygotowań do świąt czyli produkcji wszelakich ozdób choinkowych, zwłaszcza że co najmniej trzy osoby już mnie pytały, czy zorganizuję w pracy jakiś kiermasz w tej dziedzinie. W każdej wolnej chwili powstają zatem gwiazdki (co widać na załączonym obrazku) i dzwoneczki (czego jeszcze nie widać, bo wykańczać będę hurtowo), a w planach jeszcze aniołki. Hmm... właściwie stwierdzenie "w każdej wolnej chwili" nie oddaje w pełni rzeczywistości. Na ten przykład byłam w miniony weekend na szkoleniu pierwszej pomocy prowadzonym przez GOPR. Jako że ludzie generalnie byli pozytywnie zakręceni, a ja podzielność uwagi posiadam w stopniu wysoko rozwiniętym, nie patyczkowałam się specjalnie i w czasie wykładów oprócz notatek wykonywałam też gwiazdki obfocone wyżej. Odpowiednie zainteresowanie było, czemu nie. No i wszystko było świetnie aż do chwili, kiedy trzeba się było przeegzaminować na komputerowym fantomie, a panowie prowadzący szkolenie rzucili komentarz "Noo, widać, że dziewczyna krzepę w rękach od tego szydełka ma..." Mały włos, a myślałam, ze trzeba będzie reanimować mnie, bo oczywiście duszący śmiech mnie dopadł. Ale dałam radę! Na koniec jeszcze trochę cudownej, złotej jesieni w wydaniu buczynowym. Rudo, złoto, ogniście, intensywnie- tak, jak lubię najbardziej.

piątek, 1 października 2010

Na odmianę

Na odmianę dałam się skusić na rozpoczęcie przygody z filcowaniem. Jako lajkonik kompletny udałam się na odpowiedni kurs, organizowany tutaj gdzie w miłej atmosferze poznałam pierwsze tajniki sztuki i stworzyłam taki oto kwiat, który ożywia deszczowe, szare dni:A poza tym cierpliwie dziergam szal- już go jest 2/3, więc pewnie wkrótce będzie prezentacja :)