wtorek, 30 listopada 2010

Koniec embargo :)

Zacznę od tego, że od kilku lat maniacko zbieram wszystko, co się wiąże z aniołami- figurki, reprodukcje malarskie, zdjęcia, teksty piosenek. Mam tego już całkiem sporo i pewnie kiedyś zaprezentuję :)

Nic więc dziwnego, że kiedy Agnieszka z "Mojego małego świata" zapodała Anielską wymiankę, to nie mogło mnie tam zabraknąć.
Dziś dostałam wieści, że paczka szczęśliwie dotarła do adresatki- Magdy z MarialennArt, więc mogę się pochwalić kolejnymi wytworami.

W przygotowanej przeze mnie paczce znalazł się anioł w wersji świątecznej- to ten po lewej stronie (ciekawe ile osób spośród czytających te słowa będzie musiało zrobić to, co ja w tej chwili, czyli zastanowić się, która to lewa strona ;)) Oprócz złotej falbanki złoto prześwieca w całej anielskiej postaci, a to za sprawą wplecenia cieniutkiej złotej nitki w bawełniane sploty (tradycyjnie o poczynieniu fotek przypomniałam sobie późnym wieczorem, więc to takie ćwiczenie na wyobraźnię).

Drugi anioł- też w klimatach świątecznych, z orzechową głową- przyznaję, nie jest dziełem moich rąk. Aczkolwiek rękodziełem jest jak najbardziej- został zakupiony na kiermaszu świątecznym w skąd inąd znanej mi szkole podstawowej.

Wreszcie mój zielony ulubieniec w postaci zakładki do książki. Jako zapalony czytelnik zakładek używam namiętnie, ale jak to mawiają- szewc bez butów chodzi. (Czytaj: moje zakładki to przeważnie tekturowe przywieszki od ubrań, na których widnieje nazwa firmy. Muszę sobie poczynić jakiegoś anielskiego pomocnika).

Żeby w temacie literatury pozostać, do kompletu z zakładką pojawił się wiersz Wojciecha Kudyby
"Anioł"

Niełatwo Go malować: z długimi skrzydłami
Czy raczej z krótkimi- niepewni artyści.
I jak osiągnąć bielszy odcień bieli
Dla piór, by lśniły niczym łza o świcie.

Bo bywa niewidzialny, jak troska, żar, czułość-
Niestrudzony organizator przypadkowych spotkań,
Niespodziewanych wizyt, nieoczekiwanych olśnień,
Zachwytów, skruchy i zwykłych przeprosin.

Podobno lubi sny, dzieci, zapach rosy i wiatr południowy,
Niektórzy mówią, że, tak jak prawdziwa miłość, nigdy nie zasypia.

Wiersz na papeterii- jakże by inaczej- anielskiej.
Do kompletu jeszcze kartka z mojego ulubionego wydawnictwa Ilustris i anielskie pudełko, w którym się to wszystko pomieściło.

Pudełko na tle patchworkowej kapy, którą dostałam byłam kiedyś w prezencie.

Wszystkim Wam życzę anielskiej opieki na każdy dzień.




niedziela, 28 listopada 2010

Ja pierniczę!

Być nie może- dwa posty jednego dnia.
A wszystkiemu winne one- świąteczne pierniki! (Na poniższym zdjęciu drobniutki ułamek dzisiejszej produkcji)
Postanowiłam być w tym roku osobą dobrze zorganizowaną (hmmm....) i zabrać się za świąteczne przygotowania systematycznie i planowo. Na pierwszy (no biorąc pod uwagę produkcję rękodzielniczą to drugi) ogień poszły pierniczki- staram się je poczynić na początku Adwentu, by do Świąt straciły kamienną twardość. Zaczynam w piątek od zarobienia ciasta, sobota to pieczenie właściwe, a w niedzielę lakierowanie. To jest- lukrowanie. Teraz sobie schną a jutro powędrują do puszki a właściwie kilku puszek i dobrze ukryte będą czekać ubierania choinki. Dom od wczoraj pachnie bajkowo, pies oraz ludzcy mieszkańcy chodzą jak zaczarowani...
I wyjątkowo pies jest grzeczniejszy, bo nie podkrada :)

W koło Macieju

Gwiazdki powstają w ilościach hurtowych w rozmaitych wersjach kolorystycznych. Niedługo chyba zaczną śnić mi się po nocach...




I na odmianę sielsko-anielsko. Anioła po lewej dostałam onegdaj od koleżanki a ten po prawej to mój zeszłoroczny wyrób. Było ich więcej w rozmaitych wersjach wykończeniowych ale jako istoty skrzydlate szybko się rozfrunęły po świecie. Tegoroczna twórczość anielska kwitnie pomiędzy gwiazdkami i pewnie wkrótce się pochwalę- tymczasem jeszcze obowiązuje embargo, bo paczka z anielskiej wymianki dopiero w drodze do adresata. Pozdrawiam zimowo :)

wtorek, 16 listopada 2010

Między niebem a ziemią...

Dziś bez słów- bo co powiedzieć, kiedy człowiek dotyka nieba. Góry- moje miejsce na Ziemi...

środa, 10 listopada 2010

W obiecanej okazałości

Dziś wreszcie udało mi się wrócić do domu przed zmrokiem i złapać ostatnie słoneczne promienie. Szal w całości prezentuje się jak widać :)
A ja mam zamiar wykorzystać do bólu cztery dni wolnego, bryknąć w góry i na nowo nabrać energii.
PS. Ale szydełko ze sobą zabieram ;)

poniedziałek, 8 listopada 2010

Prywatna wymianka

Umówiłam się onegdaj z moją koleżanką, która zapałała miłością do motyli na prywatną wymiankę. W efekcie powstała taka girlanda:
Ja zaś w zamian otrzymałam broszkę w postaci tego oto kwiatu:
A poza tym sennie, jesiennie i jakoś tak...

środa, 3 listopada 2010

Efekty SZALeństwa

Udało mi się skończyć szal. Całe 45 centymetrów szerokości i 175 długości. Do perfekcji jeszcze daleko, ale przynajmniej wiem, że potrafię :)
Pierwsze dni po zmianie czasu zaskakują mnie zbyt szybko nadchodzącą ciemnością, więc dziś tylko mała próbka zdjęciowa w warunkach sztucznooświetleniowych, a jak się uda złapać trochę pogody i słońca, może będzie jaka cała okazałość.