piątek, 20 kwietnia 2012

Idzie wiosna...

...wszystko kwitnie. Także w moich pracach zagościły kwiaty w postaci dwóch broszek.
Niebieski poleciał do Tami, w ramach akcji "Prezent na urodziny":Czerwony natomiast poleciał do Lady Rottweiler w ramach zabawy "Podaj dalej".A z innej beczki- po niedawnym niedoszłym spotkaniu z niedźwiedziem, przyszedł czas na -prawie- face to face z dzikami. W czasie dzisiejszego spaceru z psem liczne stado osobników młodocianych w towarzystwie dwóch dorosłych przecięło nam drogę w całkiem cywilizowanym miejscu. Bogu chwała za istnienie myszy, których wykopywaniem intensywnie była zajęta Moyra, nie zauważając bardziej okazałej zwierzyny :)

niedziela, 15 kwietnia 2012

Ostatnie podrygi zimy

To znaczy mam nadzieję, że ostatnie. A zagościły tu za sprawą szala, który miał być czerwony, długi i gruby. Wygrzebałam zatem z zapasów wielki kłąb Wendy Aran i bezmyślnym żeberkowym wyprodukowałam całe 2,5 metra.Robiło się przyjemnie, bo przybywało szybko, w dodatku nie musiałam się przedzierać przez żadne zawiłości wzoru.Tym niemniej jednak cieszę się, że przede mną bardziej letnie projekty :)

środa, 11 kwietnia 2012

Po-kurcze

Jeszcze takie powielkanocne, zrobione w ramach zajączkowych drobiazgów.Leniwie powstały aż całe trzy, chociaż pierogowych korpusików mam w zapasie jeszcze kilka.Sobotnio-niedzielne zjawiska pogodowe nie sprzyjały obfoceniu ich w innych okolicznościach przyrody, a w poniedziałek było już...po ptakach

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Lany poniedziałek w Beskidach

Dzisiejsza pogoda wprost zachęcała do aktywności. Buki srebrzyły się w słońcu:
Oszroniałe gałęzie na tle nieba wyglądały jak delikatna koronka:
Jej Wysokość Babia w całej krasie swych 1725 metrów:
Nadwątlone wędrówką siły koniecznie trzeba było pokrzepić małym co nieco:A propos małego co nieco- najwyraźniej nie tylko my lubimy wiosenne wędrówki po świeżym śniegu. Jakiś krewny Yogiego też wybrał się na spacer. Na szczęście dla nas- w przeciwną stronę i trochę wcześniej niż my:
To ciemne małe coś na zdjęciu to paczka chusteczek higienicznych w celach demonstracyjnych, coby zaprezentować rozmiar kudłatych łapek :)

piątek, 6 kwietnia 2012

Last minute

Miałam w tym roku szczere postanowienie lenistwa i poprzestania na wysyłaniu gotowych kartek, nawet jeśli niekoniecznie będzie można je zaliczyć do najpiękniejszych.
Po obchodzeniu całego miasta okazało się, że:
a) kartki, owszem, istnieją, ale głównie w postaci z wydrukowanym gotowym badziewiem życzeniowym, czego nie toleruję absolutnie
b) kartki bez wydruku życzeniowego znalazłam dokładnie w jednym miejscu. Nawet w miarę sensowne graficznie, cóż z tego, kiedy cenę miały zaporową i przy potrzebnej mi ilości nie do przeskoczenia.
Nie pozostało nic innego, tylko zakupić odpowiednie surowce i przystąpić do rękodzieła last mnute:
Pozostawiam Was z tym widoczkiem i przesyłam najlepsze życzenia świąteczne, a sama znikam lukrować mazurek :)