Korzystając z niedzieli, wybrałam się krajoznawczo do sąsiedniej miejscowości, by podziwiać na żywo haftowaną replikę "Bitwy pod Grunwaldem". 8 milionów krzyżyków i 150 kilometrów zużytych nici robi wrażenie. Na plus organizatorom należy policzyć, że zadbali też o zorganizowanie krótkiej prelekcji, opowiadającej o powstaniu dzieła i prezentującej przedstawione na nim osoby. Zgromadzili też kolekcję haftów rozmaitych wykonanych lub przynajmniej posiadanych przez miejscowych.
A tu buźka Ulricha na dowód, że wyhaftowane:
Jeśli będzie w Waszej okolicy- gorąco polecam!
Rok temu oglądałam na żywo w swoim mieście. Rzeczywiście robi wrażenie bo w wymiarach oryginału. Jednak kolory nie zgodne z olejem Matejki, chyba, że w oryginale wyburzały. W końcu trochę już za nim. Krzyżyki może też wyburzeją.
OdpowiedzUsuńJakby do tego nie podchodzić, kobitki się nieźle napracowały.
czytałam o kobietach które to haftowały w w gazecie, wyrazy uznania i szacunku wszelakiego!!!!
OdpowiedzUsuńZ tego, co pamiętam, to nie tylko kobitki haftowały;)
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność obejrzenia tego dzieła na żywo i porozmawiania z sympatycznymi twórcami.
OdpowiedzUsuńPraca robi wrażenie :)
Ogromny i piękny haftowany obraz:)
OdpowiedzUsuń