W czasie pakowania przed moim ekstremalnym wypadem tatrzańskim (o czym więcej będzie na drugim blogu, pod warunkiem, że pokonam patologiczne lenistwo) w powietrzu krążyło mnóstwo smsów, w których wzajemnie przypominaliśmy sobie o zabraniu niezbędnych rzeczy, tudzież konsultowaliśmy ich przydatność. Oprócz tych oczywistych, takich jak kijki, termosy czy rękawiczki (i owszem, przydały się, kiedy 11. sierpnia na Przełęczy Szpiglasowej towarzyszył nam śnieg z deszczem, a i w czasie wyprawy na Rysy dwa dni później, kiedy wyglądało to tak:), dotarło do mnie pytanie tej treści: Było już spakowane :)
Przewędrowało ze mną całą trasę i było używane nie tylko wieczorami w schroniskach, ale i w trakcie postojów(tutaj na Trzydniowiańskim Wierchu, 1758 npm)Ech, były to piękne chwile...
Tymczasem gotowych produktów na razie brak, a lista zadań do zrobienia coraz to dłuższa.
Na pocieszenie sprawiłam sobie prezent w postaci zakładek wykonanych przez Anię:W naturze są JESZCZE PIĘKNIEJSZE! Zajrzyjcie do Ani koniecznie, jeśli jeszcze tam nie byliście.
..o jak miło!
OdpowiedzUsuńp.s. szydełko- ważna rzecz ;)