Jeszcze przed wakacjami brałam udział w organizowanej przez Reni wymiance "Shabby chic". Niestety, z jakiegoś powodu mój prezent nigdy nie dotarł. Niezawodna Reni sprawiła mi przemiłą niespodziankę, przysyłając "pocieszajkę" w postaci pięknych szydełkowych serduszek oraz słodkości, które jednak nie zdążyły załapać się na zdjęcie.
Dziękuję, Renatko, za pamięć i serce :)
A u mnie sporo rozgrzebanych różności, więc nie wiem, kiedy co pokończę- tutaj w tle szydełkowy tatrzański potwór, któremu zostało ostatnie okrążenie, a na pierwszym planie początki tuby razem robionej według przepisu Intensywnie Kreatywnej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz