...rekodzielnym, oczywiście :)
bynajmniej nie spowodowana nadużywaniem tego i owego, lecz rozwojem osobistym, którego dowodem ostatecznym miało być zdanie egzaminu,dającego uprawnienia przewodnickie na obszar calych Beskidów.W rezultacie cale dnie spędzałam nad mapami i przewodnikami, tęsknym okiem spoglądając w kierunku drutów i wełen.
Ale od czego jest kreatywne myślenie?
W końcu wpadłam na pomysł i część notatek nagrałam na mp3. I już bez wyrzutów sumienia mogłam-kiedy znudziło mi się studiowanie testów i przewodników- zając ręce oczkami Spring Leaves,czyli gail w wersji szalowej:
No dobra, nie całkiem bez wyrzutów sumienia..:)
.

Sam egzamin mocno hardcorowy.
Po teście, kiedy szanowne towarzystwo rzuciło się studiować mapy i porównywać odpowiedzi, ja z całym spokojem wyciągnęłam szydełko i przyjemnie spędziłam czas w oczekiwaniu na wyniki.A na ustnym,z trzech pytań, które wylosowałam,jedno mi się przyśniło,drugie intuicja kazała mi przestudiować dzień wcześniej, a trzecie zwyczajnie mi siadło :)
Praktyczny też do przodu.
No to wracam do życia!