bynajmniej nie spowodowana nadużywaniem tego i owego, lecz rozwojem osobistym, którego dowodem ostatecznym miało być zdanie egzaminu,dającego uprawnienia przewodnickie na obszar calych Beskidów.W rezultacie cale dnie spędzałam nad mapami i przewodnikami, tęsknym okiem spoglądając w kierunku drutów i wełen.
Ale od czego jest kreatywne myślenie?
W końcu wpadłam na pomysł i część notatek nagrałam na mp3. I już bez wyrzutów sumienia mogłam-kiedy znudziło mi się studiowanie testów i przewodników- zając ręce oczkami Spring Leaves,czyli gail w wersji szalowej:
No dobra, nie całkiem bez wyrzutów sumienia..:)
.
Sam egzamin mocno hardcorowy.
Po teście, kiedy szanowne towarzystwo rzuciło się studiować mapy i porównywać odpowiedzi, ja z całym spokojem wyciągnęłam szydełko i przyjemnie spędziłam czas w oczekiwaniu na wyniki.A na ustnym,z trzech pytań, które wylosowałam,jedno mi się przyśniło,drugie intuicja kazała mi przestudiować dzień wcześniej, a trzecie zwyczajnie mi siadło :)
Praktyczny też do przodu.
No to wracam do życia!
Gratuluję!
OdpowiedzUsuńCudownie jest czytać dobre wiadomości :)
Do zobaczenia w środę :)
Ja również gratuluję :-) Cieszę się razem z Tobą :-)
OdpowiedzUsuńSzal cudowny - piękne kolory :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Gratulacje! Ciężko się oderwać od drutów, nawet dla najbardziej konstruktywnych projektów. Cieszę się, że Ci się udało.
OdpowiedzUsuńGratuluję:) A robótka cudna. Pięknie się przenikają te kolory. I wygląda tak trochę jak z pajęczyny:)
OdpowiedzUsuńGratulacje! A szal przepiękny! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluje w takim razie ;) i ciesze się, że wracasz do życia robótkowego.
OdpowiedzUsuńGratulacje
OdpowiedzUsuńszal cudowny