Jakoś tak jesienią zaczęło mi coś chodzić po głowie. I nie był to żaden insekt mało przyjemny, a myśl. Mianowicie taka, ze chyba nadszedł czas, żeby zrobić coś innego niż szal czy chusta. Myśl chodziła nieśmiało, skutkując tym, że zaczęłam przeglądać wzory sweterkowe. Ba, nawet dwa takowe zakupiłam!
Ale patologiczny leń w moim wnętrzu był silniejszy od nieśmiałej myśli. W końcu zdecydowałam się chwycić byka za rogi i kiedy Mao ogłosiła na blogu, że poszukuje testerek dla swojego nowego projektu- Stone, czym prędzej się zgłosiłam, wychodząc z założenia, że okoliczności zewnętrzne mnie zmobilizują do ukończenia dzieła.
Przyznaję, kiedy pierwszy raz popatrzyłam we wzór, ogarnęłam dodawania, ujmowania i tę metodę na S, co to się powtórzyć nie da, miałam ochotę zapłakać rzewnymi łzami i czym prędzej zełgać w mailu, że "połamałam-obie-ręce-i-w-związku-z-tym-nie-dam-rady...."
No ale jak to, ja nie dam rady????
Rozpisałam sobie krok po kroku każdy rządek
I voila, oto efekt:
Nosi się cudownie i oczywiście jest obiektem zazdrości :)
A jak świetnie pasuje do Rudej!
Zrobiona z bawełny z moich zapasów. Po uszczknięciu w zapasach nie widać żadnej różnicy...
Efekt wspaniały, jestem zachwycona, prawdziwe dzieło:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNooo, kochana, cudeńko!
OdpowiedzUsuńŚwietna robota, warto się było pomęczyć:)
Serdecznie pozdrawiam!
Piękny!
OdpowiedzUsuńŚwietna bluzeczka:))
OdpowiedzUsuńwow cudowna
OdpowiedzUsuńŚwietne wdzianko:) Ruda piękna:)
OdpowiedzUsuń