Idąc tropem baśni Andersena, należałoby zacząć od stwierdzenia, że król jest nagi. No, może nie całkiem nagi, raczej w łachmanach. Cóż za król? Mój zestaw ulubionych drewnianych drutów Knit Pro, który mieszkał sobie w plastikowym pojemniku dołączonym do kompletu, którego jedyną zaletą było to, że zbierał druty i żyłki w jednym miejscu. Oraz przyprawiał mnie o dreszcz obrzydzenia, ilekroć nań patrzyłam. Już nawet zastanawiałam się, do kogo ewentualnie mogłabym uderzać z propozycją jakiejś prywatnej wymianki.
Tymczasem wczoraj przyleciała do mnie przesyłka od Shelley, którą poznałam na Rav, a w niej... spełnienie moich marzeń:
Wszystkie druty i żyłki natychmiast zmieniły miejsce pobytu: Teraz adekwatnym cytatem jest: "Cysorz to ma klawe życie..."
Drugi pojemniczek może mieć zastosowanie rozmaite: portfel, opakowanie na telefon itp. U mnie zamieszkają w nim szydełka.
.
Shelley, thank you for this wonderful gift :)
Takie ubranka zapewne chcą posiadać wszystkie druciki i szydełka. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie taki sam problem jaki Ty miałaś. Patrzę na swój pokrowiec KP z obrzydzeniem... Chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńTwój jest piękny i z dumą można go wszędzie nosić!
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ps. Następne spotkanie robótkowe będzie w środę po świętach, dam jeszcze Ci znać dokładnie gdzie i o której :)
Jak ja marzę o takim pokrowcu - niestety zupełnie nie umiem szyć. Gratuluję, wyszło cudnie:)
OdpowiedzUsuń