Kiedy nabrałam oczka na pierwszy,jednokolorowy Carabe, przy okazji naoglądałam się różnych zestawień kolorystycznych Riosika i opanowała mnie niepohamowana ochota na kolor Liquidambar. Na moje szczęście w Magic Loop akurat nie było go nastanie. Na moje nieszczęście natomiast zapodałam sobie powiadamiacz, który- na największe moje nieszczęście- już po kilku dniach doniósł o przybyciu motków.
W rezultacie mam Carabe numer dwa, w kolorze Sandbank & Liquidambar.
Pies mi się nie skurczył i nie poddał operacji plastycznej. To Burbon, który bywa u nas często w gościach i szaleje z Rudą. Ruda pozowania tym razem odmówiła.
A dla uzupełnienia naludziowa wersja jedynki:
Rewelacyjny sweterek :-) Piękne kolory - wcale się nie dziwię, że musiałaś je mieć.
OdpowiedzUsuńObydwie Twoje wersje tego sweterka bardzo mi się podobają :-)
Pozdrawiam serdecznie.
taki efekt to jest efekt !!! cudny
OdpowiedzUsuń