poniedziałek, 28 lipca 2014

Jak kura pazurem

Bynajmniej nie idzie mi tu o charakter pisma. Raczej o grzebanie i rozgrzebanie. Pomiędzy wakacjowaniem a kolejnymi etapami remontu grzebię się straszliwie, nie mogąc dokonczyć zaczętych prac, a jest tego całkiem sporo: dwa swetry, dwa szale i cztery hafty w różnych stadiach rozwoju. Dobrze, że w przypadku niektórych wisi nade mną termin :) Dzięki temu udało mi się sfinalizować co następuje:
Dzieło na okoliczność ślubu, poniżej są jeszcze imiona i data.
Zmykam zebrać się w sobie i doprowadzić do finału kolejne złogi.

1 komentarz:

  1. No to możemy sobie podać ręce. Właśnie dzisiaj położyli mi panele. Wakacje to jedyny czas kiedy mogę zrobić jakikolwiek remont. Wykonałam też sporo prac własnymi rękami i tak czas, który miałam wolny, był totalnie wypełniony. Jednak niedługo zamierzam rozpocząć prawdziwy urlop, choć jak zwykle intensywny w zwiedzanie, to na pewno mało będę robić.
    Praca przepiękna. Super prezent ślubny.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń