środa, 11 sierpnia 2010

koniki dwa

Wracając ze spaceru z psem, spotkałam Koleżankę.-Wiesz, przez Ciebie popadam ostatnio w obsesję- przywitała mnie dość nieoczekiwanie.
-Obsesję???- zdziwiłam się zatem uprzejmie.
-Tak, wszędzie się już rozglądam za tymi Twoimi kamykami do obrabiania- wyjaśniła.
Aha. Po czym zgodnie obie przykucnęłyśmy i oddałyśmy się grzebaniu w kamykach. To znaczy grzebałyśmy we trzy, bo psica, widząc nasze zainteresowanie, z radością zaczęła nam pomagać, wykopując całkiem sporą dziurę.
-Ten?
-Eee, za mały...
-Ten?
-Eee, nie bardzo równy...
-A ten, o, popatrz, jaki ma fajny kształt.
-No fajny, ale trochę duży.
-No duży, ale całkiem lekki, sama zobacz.
Sama zobaczyłam i w rezultacie cztery kamyki przytargałam w kieszeni spodni, zasilając tym zbiór surowca,widniejący na pierwszym zdjęciu, jaki uprzejmie przywieziono mi w ramach pamiątki znad morza. W zamian za czarnego kocura, który mruczał do Was poprzednio.
Czas się było zatem wziąć do dzieła i na odmianę powstał sobie konik. Na całkiem rozbrykanych kopytkach.
Drugi konik- czy raczej pasi-konik- podszywał się natomiast pod mola książkowego, odpoczywając sobie na mojej półce z książkami. Wykazał się zresztą niezłym gustem, wybierając na lekturę "W moim Mitford", którą i Wam serdecznie polecam.

1 komentarz:

  1. Zanm takie obsesje:D Mój teśc np namiętnei na targu wyszukuje koralików , sznureczkó tasiemek i calkiem fajnie mu to idzie:D Oczywiście wszystko dla mnie na potrzeby anielskie:D Świetny pomysł kamyczkowy i nie iwme jak ja przegapiłam kocią , sympatyczną gromadkę:D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń