Jako dziecię małoletnie obejrzałam "Ptaki" Alfreda Hitchcocka (znowuż zdeprawowana przez grono rodzinne), co zaowocowało tym, że przez jakiś tydzień obmyślałam pracowicie, gdzie mogłabym się schronić w razie ataku skrzydlatych potworów i mając nieodparte wrażenie, że dom składa się tylko i wyłącznie z okien...
Wspomnienie to powróciło w trakcie pracy nad prezentowaną serwetką. Z subtelnego, delikatnego dzieła przemieniła się w trakcie pracy w istnego potwora, na szerokość osiągającego jakieś 60 centymetrów, a na długość nieco więcej. Przy tych wymiarach trudno dziada jakoś sensownie obfocić, skorzystałam z resztek słońca i jesiennej trawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz