..."znów wędrujemy ciepłym krajem
Malachitową łąką morza
Ptaki powrotne umierają
Wśród pomarańczy na bezdrożach"....
- śpiewa Grzegorz Turnau, co sobie przypomniałam, poczyniwszy w ramach eksperymentu moją pierwszą torebkę filcową, w Pracowni Kreatywności rzecz jasna. Torebka miała być taka sobie kolorowo-łąkowa, ale łąka wszystkim jakoś zaczęła się kojarzyć z rafą koralową (oprócz skojarzeń z wakacjami i latem, co było w zamyśle), więc jakoś tak mi się ten Turnau przypomniał. Co prawda moja łąka malachitowa nie bardzo, ale co tam.
A najbardziej dumna jestem z tego, że własnoręcznie wszyłam podszewkę, którą poprzednio własnoręcznie uszyłam przy pomocy liczącej sobie sporo lat singerki. Biorąc pod uwagę, że to moje pierwsze takie doświadczenie, to z dumy aż puchnę.
Korzystam też z faktu, że pogoda nas rozpieszcza, jesień w postaci mojej ulubionej, więc wędruję sobie tu i ówdzie po okolicy.
Pięknie dziękuję za udział w moim Świątecznym candy!Życzę powodzenia w losowaniu:)
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam!
cudna torebka!!! kiedy otworzysz sklepik ze swoimi owillowymi cudeńkami?
OdpowiedzUsuńNa widok torebki jęknęłam z pożądania
OdpowiedzUsuń