...że urlop się wreszcie skończył- wreszcie będzie czas, żeby odpocząć, a nawet chwilę na jakie rękodzieło znaleźć, co jest o tyle istotne, ze mam cały spis rzeczy, które powinnam zrobić na "już", żeby nie powiedzieć "na wczoraj".
Tymczasem dwie fotki moich wakacyjnych zdobyczy z różnych stron świata, czyli lniane obrusy, do których zapałałam miłością od pierwszego wejrzenia. Patrzę sobie na nie i już planuję kolejne wyprawy :)
A na koniec- czego to ludzie nie wymyślą.... .
Dorotheo, jak zaczynam urlop, to mi się taki motorek włącza, w rezultacie czas spędzam na intensywnym wysiłku fizycznym, do domu wpadając głównie po to, żeby się odeprać itp. Wracam odpoczęta umysłowo, zazwyczaj troszkę, ale tylko troszkę tęskniąc za stałym rytmem dnia :)
A co do obrusów, to oprócz piękności namacalnej, równie piękna była ich cena- białoruski, o wymiarach potworzastych kosztował jakieś 25 złotych :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajne obrusy i te aniołki ,filmik swietny ,chociaz niektóre rzeczy troszkę makabryczne ;)
OdpowiedzUsuńpoprzedni komentarz usunęłam ,bo walnęłam błąd leksykalny ;))
To Ty kochana na urlopie nie odpoczywasz???
OdpowiedzUsuńOdpoczywasz, jak pracujesz? No ja nic nie kumam - tępa jestem, jak nic:)
Obrusy śliczne:)
Dobrze, że już do nas wróciłaś:) Obrusy śliczne, też takie uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dorotheo, jak zaczynam urlop, to mi się taki motorek włącza, w rezultacie czas spędzam na intensywnym wysiłku fizycznym, do domu wpadając głównie po to, żeby się odeprać itp. Wracam odpoczęta umysłowo, zazwyczaj troszkę, ale tylko troszkę tęskniąc za stałym rytmem dnia :)
OdpowiedzUsuńA co do obrusów, to oprócz piękności namacalnej, równie piękna była ich cena- białoruski, o wymiarach potworzastych kosztował jakieś 25 złotych :)