To znaczy mam nadzieję, że ostatnie. A zagościły tu za sprawą szala, który miał być czerwony, długi i gruby.
Wygrzebałam zatem z zapasów wielki kłąb Wendy Aran i bezmyślnym żeberkowym wyprodukowałam całe 2,5 metra.
Robiło się przyjemnie, bo przybywało szybko, w dodatku nie musiałam się przedzierać przez żadne zawiłości wzoru.
Tym niemniej jednak cieszę się, że przede mną bardziej letnie projekty :)
Ale i na wiosenne chłody też się taki superaśny szalik przyda:)
OdpowiedzUsuńŚliczny szalik w ślicznym kolorze
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajny szalik:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia
fajny szalik...ale faktycznie zaczac trzeba jakies letnie rzeczy to moe przywolamy ciepelko...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńŚliczny ten szalik.
OdpowiedzUsuń