Powiedzmy tak: z zielonym potworem jakoś tak od początku się nie
polubiliśmy, czystym i niczym nieuzasadnionym brakiem sympatii. Mimo
faktu, że był w moim ulubionym kolorze, z zagrodowej alpaki, którą samą w
sobie lubię bardzo. Wzór też żaden specjalnie trudny, Leaf and Nupp z
"Knitted Lace of Estonia", rzecz jasna w wersji "Leaf", jako że bąble
pomijam z zasady.
Nie powiem, ile czasu zabrał mi zielony potwór, bo wstyd się przyznawać.No, chyba że powiem za poetą "minęło lato, zżółkniały liścia i dżdżysta nadchodzi pora".
Wymiarów też nabrał potworzastych: ponad pół metra szerokości i prawie dwa metry długości.
W środę pozbyłam się gada z domu i od razu jakby lepiej.
Wredota jedna, do ostatniej chwili odmawiała współpracy- żadne zdjęcie
nie oddaje prawdziwego koloru. Najbliżej chyba to bez okoliczności
przyrody. Co nie oznacza, że w 100 procentach.
Genialny szal :-)
OdpowiedzUsuńWspaniały :-) Po prostu idealny :-)
Pozdrawiam serdecznie.