piątek, 16 listopada 2012

Zielony potwór

Powiedzmy tak: z zielonym potworem jakoś tak od początku się nie polubiliśmy, czystym i niczym nieuzasadnionym brakiem sympatii. Mimo faktu, że był w moim ulubionym kolorze, z zagrodowej alpaki, którą samą w sobie lubię bardzo. Wzór też żaden specjalnie trudny, Leaf and Nupp z "Knitted Lace of Estonia", rzecz jasna w wersji "Leaf", jako że bąble pomijam z zasady.


Powiedzmy tak: z zielonym potworem jakoś tak od początku się nie polubiliśmy, czystym i niczym nieuzasadnionym brakiem sympatii. Mimo faktu, że był w moim ulubionym kolorze, z zagrodowej alpaki, którą samą w sobie lubię bardzo. Wzór też żaden specjalnie trudny, Leaf and Nupp z "Knitted Lace of Estonia", rzecz jasna w wersji "Leaf", jako że bąble pomijam z zasady.
Nie powiem, ile czasu zabrał mi zielony potwór, bo wstyd się przyznawać.No, chyba że powiem za poetą "minęło lato, zżółkniały liścia i dżdżysta nadchodzi pora".
Wymiarów też nabrał potworzastych: ponad pół metra szerokości i prawie dwa metry długości.
W środę pozbyłam się gada z domu i od razu jakby lepiej.
Wredota jedna, do ostatniej chwili odmawiała współpracy- żadne zdjęcie nie oddaje prawdziwego koloru. Najbliżej chyba to bez okoliczności przyrody. Co nie oznacza, że w 100 procentach.

1 komentarz:

  1. Genialny szal :-)
    Wspaniały :-) Po prostu idealny :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń