W tym roku Święta upłynęły błogo i spokojnie. A najbardziej błogie były wieczorne chwile, kiedy po brzegi wypchana rybą w sosie selerowym, makówkami, piernikami, pierogami i milionem innych przysmaków zabierałam się za druty :) Bez wyrzutów sumienia, dodajmy, bo wszak w święta nie wypada się uczyć- a nauki przez najbliższe trzy miesiące czeka mnie sporo.
W tym roku- choć pod choinką aż roiło się od rękodzielniczych prezentów rozmaitych, tylko jeden z nich poczyniony został moimi "ręcami"- metryczna ślubna rocznicowa, przy czym- jak widać po dacie- jedynym powodem poczynienia była obdarowanych chęć posiadania takowej.
Wcale się nie dziwie że musiałaś - fajna :) ewa
OdpowiedzUsuńTo jest cudne!
OdpowiedzUsuńFajna pamiątka:) U mnie nawet imiona by pasowały :)
OdpowiedzUsuń