W ostatni weekend przed Świętami - jak w wielu miastach- tak i u mnie odbywa się świąteczny jarmark. Mimo przenikliwego zimnego wiatru wybrałam się tam, z jasno określonym celem nabycia świątecznych wieńców z Pracowni Roślinnej (oraz spożycia grzańca ;)) Oba cele udało mi się zrealizować. Pierwszy wieniec (a właściwie drugi w kolejności nabywania), do którego zapałałam miłością od pierwszego wejrzenia:
I pierwszy w kolejności nabywania, na drzwi zewnętrzne:
Jeśli idzie o asortyment jarmarkowy, to na płycie głównej Rynku królowała spożywka oraz chińskie świecidełka (i to nawet nie tyle w postaci światełek na choinkę, ile świecących opasek na głowę itp). Było sporo straganów z uszytkami- ale po prawdzie miałam wrażenie, że wszystko na nich na jedno kopyto, z tych samych szablonów i materiałów. No prawie wszystko, wyróżniały się dwa- na jednym były filcowane zwierzaki, na drugim szyte- ale z innych materiałów- kraciastych, wzorzastych, niekoniecznie pastelowych. Skusiłam się na konika:
a w ramach świątecznych prezentów- na sowę- podusię:
Nie zabrakło też straganów z ceramiką. Znowuż w ramach świątecznych drobiazgów ceramiczne magnesy:
Dorzuciłam też do swojego zbioru kilka ptaszków- malowanych:
...i surowych, które chyba urzekły mnie jeszcze bardziej:
I na koniec nasza miejska choinka:
Co prawda śniegu na ulicach nie uświadczysz, ale po zmroku na zamek padają świetlne gwiazdki:
A w niedzielę spadł ten prawdziwy- co prawda tylko w górach i tylko odrobinka, ale zawsze coś...
Wspaniałe zakupy :-) Zachwycił mnie uszyty konik - jest cudowny!
OdpowiedzUsuńŚniegu to ja jeszcze w tym sezonie nie widziałam...
Pozdrawiam serdecznie.