Być nie może- dwa posty jednego dnia.
A wszystkiemu winne one- świąteczne pierniki! (Na poniższym zdjęciu drobniutki ułamek dzisiejszej produkcji)
Postanowiłam być w tym roku osobą dobrze zorganizowaną (hmmm....) i zabrać się za świąteczne przygotowania systematycznie i planowo. Na pierwszy (no biorąc pod uwagę produkcję rękodzielniczą to drugi) ogień poszły pierniczki- staram się je poczynić na początku Adwentu, by do Świąt straciły kamienną twardość. Zaczynam w piątek od zarobienia ciasta, sobota to pieczenie właściwe, a w niedzielę lakierowanie. To jest- lukrowanie. Teraz sobie schną a jutro powędrują do puszki a właściwie kilku puszek i dobrze ukryte będą czekać ubierania choinki. Dom od wczoraj pachnie bajkowo, pies oraz ludzcy mieszkańcy chodzą jak zaczarowani...
I wyjątkowo pies jest grzeczniejszy, bo nie podkrada :)
No,no.....ja zawsze tez pieklam wczesnie a w tym roku chyba z organizacja i czasem u mnie kiepsko wiec bedzie ciut pozniej. Ale po co ja tu zagladalam? Nabralam takiego apetytu na te twoje pierniki,ze cale szczescie, ze sa na fotografii. Inaczej bym je polknela jednym tchem! Bardzo cieplo pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKasiu, sprawiłaś mi ogromną radość, dziękuję za przepiękne aniołki i wszelkie słodkości. Paczka dziś dotarła, właśnie piję herbatkę i zajadam sie misiami :).Zakładka już znalazła miejsce w mojej ulubionej książce. Pozdrawiam Cię serdecznie i jeszcze raz dziękuję.
OdpowiedzUsuń