Tajemniczy ktoś "wyseł se" i łącke nam skosił, ale jak widać na skoszonej też można świetnie się bawić: Co prawda sezon jeszcze nie jagodowy, więc piosenka nie do końca na czasie, ale na skarpie można już znaleźć pierwsze poziomki: Było więcej, ale zeżarłam. A potem poprawiłam truskaweczkami: A w kwestiach robótkowych: 1. szal do Wiedźmy poleciał- czekam na znak, że jest w rękach nowej właścicielki, żeby go publicznie zademonstrować. 2. paczuszka na wymiankę różaną poleciała- czekam na ustaloną datę, żeby demonstrować i się chwalić :)
No cóż, pies się cieszy, że powiększono mu przestrzeń do biegania, a o skoszoną trawę można się poczochrać :)
OdpowiedzUsuńJeśli mnie wzrok nie myli, to chyba golden,tak? :) i do tego taki sam wariat jak mój ;-)
OdpowiedzUsuńOj, ależ mi smaka narobiłaś tą poziomką :). Uwielbiam poziomki, a tak rzadko mam okazję je jeść.
OdpowiedzUsuńAle poziomeczka cudna -też lubię :)
OdpowiedzUsuńA pies jaka ma radochę :)
pozdrawiam :)