...poprzednio, że never ever, ale- jak widać-moje zarzekanie się wystarczyło zaledwie na rok. I popełniłam następny ślubny haft krzyżykowy. Z założenia miał być prosty, bo wiedziałam, że czasu mało (zaczynałam do wtóru z meczem otwarcia Euro, no i dzięki meczom udało się skończyć na czas) oraz mało wymagający kolorystycznie, bo w natłoku zajęć rozmaitych wyprawa do pasmanterii po mulinę do szycia urastała prawie do wyprawy na biegun, obejść się zatem kolorystycznie musiałam tym, co mam w domu po poprzednich tego typu wyczynach. Co za tym idzie, gotowy produkt niekoniecznie w stu procentach zgadza się z oryginalnym projektem.
Lubię takie motywy. Wyszło ślicznie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak wygląda oryginał ale to mi się bardzo podoba.I ta oszczędność w kolorach-świetne:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńRóżnica głównie w kolorze bukietu-był bodajże w odcieniach żółtych, ja dałam biało-różowe, bo taki bukiet ma mieć Panna młoda
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie widziałam w krzyżykach czegoś tak ciekawego. Przypomniały mi się grafiki do wierszy Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej.
OdpowiedzUsuńCudny minimalizm.
Jak bym dostała taki prezent ślubny, to byłby chyba najciekawszy ze wszystkich.
Świetny kunszt myśli i rzemiosła.
bardzo ladny haft,,,ciekawy...pozdrawiamania
OdpowiedzUsuńkomentarz, który dotarł do mnie inną drogą od szczęśliwej żony:
OdpowiedzUsuńNo to coś z tą kolorystyką kwiatów nie wyszło bo mialam przecież jedna herbaciana różę hihi - jakieś przekłamanie na łączach czy co ;)
Ale to nie ważne...
Prezent GENIALNY i zachwyca wszem i wobec i w kraju i za granicą!!!
Jeszcze raz dziękujemy :*
No co ja poradzę, że Pan Młody żonie na bukiet poskąpił- mowa była o biało-różowym!