Przeczytałam mnóstwo książek, w tym książek obcojęzycznych.
Z jednej takiej angielskiej- kryminału w dodatku- zapamiętałam sobie pierwsze zdanie:
"Most accidents happen at home."
No to jestem żywym przykładem. W moim przypadku było to na podwórku u sąsiada.
Tego bez płotu.
Przez drzwi balkonowe wyszła sąsiadka i się do mnie odezwała.
Między jej nogami wybiegł pudel.
Na parapecie leżały dwa koty.
Na drodze pełno piachu i żwiru po zimie, powierzchnia mało stabilna, krótko mówiąc.
Jedną ręką grzebałam w kieszeni, czegoś tam szukając.
W drugiej ręce miałam torpedę.
Torpeda znienacka postanowiła przywitać z bliska wszystkich wyżej wymienionych i szarpnęła w ich kierunku. Poleciałam siłą bezwładu. A na drodze stało drzewo.
Chyba przestanę lubić orzechy.
Chyba przestanę lubić orzechy.
Dobrze, że istnieją kosmetyki korygujące :)
A co biedny orzech ma do tego ... przecież on się na Ciebie nie rzucił:D
OdpowiedzUsuńRzucić to nie- ale stał, czaił się i zaatakował :)
OdpowiedzUsuńTrzeba go było z baniaka nie traktować nie musiałby się bronić:D
OdpowiedzUsuńo, żesz, biedaku, a którą część twarzy musisz korygować kosmetykami?
OdpowiedzUsuńZdartą brodę i siniak na kości policzkowej. Oraz rozwaloną wargę :)
OdpowiedzUsuńPotwór dostał specjalne szelki. Jakby bardziej poskromiony.
-Ciągnie? To może by tak kolczatka?- zaproponowała uprzejma Pani w sklepie zoologicznym.
-Ha, ha- powiedziałam, demonstrując uprzejmej Pani moje obrażenia.
To ci przygoda..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba nie dałaś się pani z zoologicznego namówić ? :D Przytulam mocno, a następnym razem przewracaj się na miękką trawkę ;)
OdpowiedzUsuńO matko, kryminał normalnie! Mam nadzieję, że tych kosmetyków korygujących nie musisz za dużo używać.
OdpowiedzUsuńA orzech rzeczywiście podstępny drań. Mimo to, owoce (orzechy to owoce, czy co?) nadal smaczne ;)