środa, 29 grudnia 2010

Poświąteczna obfitość

W tym roku pod choinka- tu reprezentowaną przez wierzbę mandżurską z dodatkiem własnoręcznie udzierganych dzwoneczków- wyjątkowo obficie trafiły mi się rożne rękodzielne cuda. Oczywiście pochwalić się muszę!
A zatem:
numer 1: haftowana kartka produkcji mojej kuzynki
numer 2: koronkowa bluzeczka, którą zawdzięczam pracowej koleżance. Wyobraźcie sobie, pierwotny właściciel chciał to cudo wyrzucić na szmaty. Koleżanka wyszarpała i wręczyła mnie.





numer 3: zakładki szydełkowe, wręczone mi w pracy przez panią, która z efektów owej pracy korzysta. Klientkę znaczy się.


















numer 4: "skarpetka" na telefon produkcji mojej bratanicy
A ja sobie spędzam dni leniwie, dużo spacerując w psim towarzystwie. Od mrozu i zimna psi nos zrobił się już różowiutki :)
A żeby całkiem leniwie nie było, na druty rzucił się następny estończyk. Czerwony Madli's shawl. Efekty- jak będą, to będą...
O kawowej rozdawajce Wam przypominam :)

5 komentarzy:

  1. piekne prezenty. Chyba tez kupie sobie psa, bo ostatnio moje królewny nawet nosa nie chca wychylic za drzwi.......a mrozów u nas nie ma juz.

    OdpowiedzUsuń
  2. dostałaś śliczne prezenty, serdecznie dziękuję za piękne życzenia dla mojej Zosi oraz za odwiedziny na moim blogu. Wszystkeigo najlepszego na każdy dzień nowego roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak można takie cudo wyrzucić...?! Nie dziwię się, że przygarnęłaś. Estetyką wykonania pachnie na kilometr. :))
    A jaka ta mordka piękna... Aż się chce pogłaskać...

    Kasiu, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Niech się mnożą Twoje cuda. :)
    Ściskam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hasło "estończyk rzucił się na druty" jest intertekstualnym mistrzostwem świata :D

    OdpowiedzUsuń