Tym razem prezent-jeszcze-świąteczny zafundowałam sobie sama. A co, w końcu zasłużyłam! Dziś przyleciały do mnie przecudownej urody motki nabyte w Zagrodzie. Wspaniałe miejsce i nie wiem, czy ja mogę tam bezkarnie zaglądać, bo strasznie dużo rzeczy mnie kusi! cieńsze zwoje to Alpaca Lace w wersji morskiej i winno-fuksjowej, a środkowy tłuściutki zwój to wrzosowo-różowe Lace scrumptious. Już mnie palce swędzą!
Tymczasem doświetlam się wykonanym przy pomocy balonika, bibuły i kleju do tapet lampionem i powolutku acz skutecznie brnę przez kolejne rzędy Madli's. Już za połową jestem, a że w perspektywie długi weekend, to jawi się realna szansa na rychłe dokończenie. To zmykam zabierać się do pracy :)
Fajny ten lampionik :)
OdpowiedzUsuńW ten sam sposób robiłam wielkanocne ozdoby :) Tylko otwór pozostawiałam z boku a w środku umieszczałam dekorację z kurczaczkiem :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Lampionik niezwykle orginalny. A z tych nici to az mnie zgina z ciekawosci by zobaczyc co powstanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowo zrobiony lampionik :) Super:)
OdpowiedzUsuńPiękne włóczki, a jakie kolory... :) Nie dziwię się, że rączki swędzą :D
OdpowiedzUsuń