czwartek, 20 stycznia 2011

Wykończyłam potwora!


Za oknem jednostajnie i usypiająco, a u mnie energetyczna dawka czerwieni.
Potwór zyskał swój wdzięczny przydomek ze względu na rozmiary: 60 cm szerokości i prawie 200 długości. W dodatku na samym początku przyprawił mnie niemal o zgon i całkowite zwątpienie we własne umiejętności dziewiarskie, a to za sprawą zdjęć umieszczonych w kultowej książce ("Knitted Lace of Estonia") przy schemacie. Otóż lecę ja przez pierwszy motyw, na obrazki zerkam i za cholerę wychodzi mi co innego. Ki czort? Po drugim motywie, jak już wzorek się pojawił, wyszło szydło z worka (hmm... w tym przypadku to chyba druty wyszły?). Mianowicie wszystkie zamieszczone fotki pokazywały drugi koniec , ten na którym centralna część się kończy. Znaczy nie jestem taka ostatnia łamaga!

A Madli dedykowany Dorothei. Zazdrość mnie wzięła, jak zobaczyłam, jakie cuda wychodzą spod Jej palców i postanowiłam spróbować też. Z podziękowaniem za inspirację, rozśmieszanie, wzruszenie... Kto zna, to wie, a kto nie zna, niech koniecznie zajrzy.

I jeszcze obiecany przepis na ciasteczka z cukrem:
60 dkg mąki (krupczatka i tortowa, ja daję pół na pół, ale proporcje mogą być inne)
2 margaryny
o,
5 szklanki śmietany (18)
szczypta soli
Wszystkie składniki wyrobić i włożyć na noc do lodówki. Rozwałkować na o,5 cm, wykrawać ciasteczka (ze względu na kruchość po upieczeniu najlepsze są foremki dosyć proste: kółeczka czy owale) . Ciasteczka posmarować rozbełtanym jajkiem (może być samo białko) i posypać grubym cukrem. Piec w 220 stopniach na jasnozłoty kolor.
Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz