"Melancholia czai się gdzieś w pobliżu, a energia pojechała na narty"- powiedziała wczoraj pani w lokalnym radiu. Jako że u nas zima poszła się paść, moja energia na te narty daleko miała, więc dziś dzień taki bardziej leniwy. Tym bardziej, że szary i deszczowy, nic, tylko spać. Żeby nie było tak całkiem leniwie- przystąpiłam do hurtowej produkcji ciasteczek. W efekcie mam teraz dwie puszki maślano-cukrowych oraz wielką puchę nowych pierniczków. Na zdjęciu pierniki w fazie półprodukcji, przed polukrowaniem. Teraz sobie schną i czekają na spożycie, długo pewnie im nie zejdzie.
A ja?
A otóż ja zaraz zajrzę do spiżarni i poszukam chrzanu, śledzia albo przynajmniej kiszonego ogórka.
To efekt intensywnego sprawdzania jakości w trakcie produkcji :)
podzieliłabyś się a nie :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam maślane ciasteczka... Twoje wyglądają smakowicie :) Popieram MARGOT... Podzieliłabyś się... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Moje Drogie, chętnie podzielę się przepisem, jeśli macie ochotę :) Prościzna, a efekt...mmm
OdpowiedzUsuńJa też chętna jestem na przepis na ciastka maślane
OdpowiedzUsuń